poniedziałek, 25 listopada 2013

Od Eleny

-Zostaw go! Stefan, nie!- krzyczałam. Jakiś facet bił się ze Stefanem. Trzasnął go w twarz. Stefanowi rozkrwawiła się głowa zemdlał. - Nie! Co ty zrobiłeś?!- płakałam. Facet uśmiechnął się szyderczo i zniknął.
-Elena! Elena! Obudź się!- słyszałam krzyki. Jak przez mgłę. Ktoś lub coś mną trzęsło. Ocknęłam się...
-Elena... Wszystko okey..?- leżałam w swoim pokoju, a nade mną stał Stefan.- Elena?
-Co...? A tak...- odpowiedziałam.
-To był tylko sen. Już wszystko jest okey...- powiedział i pocałował mnie w czoło. Był w końcu moim starszym bratem Miał 25 lat.
-Dzięki...- szepnęłam.- Jak mnie tu znalazłeś? Nie mówiłam, który pokój...
-Recepcja to dobra rzecz.- uśmiechnął się.

Przytuliłam się do niego. Łza spłynęła mi po policzku. Teraz zauważyłam, że jest mi na prawdę potrzebny. 
-Strasznie za tobą tęskniłam... Wiesz?- spytałam patrząc mu w oczy.
-Wiem.- uśmiechnął się znowu.- Hej.. A co to za łezka...? Nieproszony z niej gość. Wynocha.- powiedział i otarł ją z mojej twarzy. Lekko się uśmiechnęłam.
-To ja się ubiorę i może chciałbyś zobaczyć Damona?
-Okey. Dawno nie byłem na końskim grzbiecie. Zobaczymy czy jeszcze coś pamiętam!- zaśmiał się i podał mi 3 wielkie walizy.- Musiałaś mieć przy sobie aż tyle rzeczy? To waży chyba z tonę!
-To się nazywa być dziewczyną.- powiedziałam i puściłam mu oczko. Wyjęłam z torby jeansy, koszulkę z krótkim rękawkiem i bluzę. Poszłam do łazienki się ubrać i pomalowałam rzęsy.
-To jak? Wystroiłaś się już?- zawołał Stefan.
-Jasne.- powiedziałam wychodząc z łazienki.- Idziemy?
-To chodźmy!- zaoponował z uśmiechem.
Wyszliśmy przed ośrodek, a ja głośno i przeciągle gwizdnęłam. Po chwili dosłyszeliśmy tętent kopyt. Zza rogu wybiegła Sicorro z Damonem. Po sekundzie były przy nas.
-No no! Stary! Kopę lat!- powiedział Stefan i poklepał Damona po szyi. Koń zarżał wesoło.- Jedziemy?
-Spróbuj sobie na nim pojeździć!- zaśmiałam się.- Strasznie zdziczał!
-Ja mu pokarzę, kto tu rządzi!- Zawołał i wskoczył na grzbiet Damona. Po chwili wylądował na ziemi w kałuży!
-Heh! Mówiłam ci!- zaśmiałam się.
-Bardzo śmieszne!- żachnął się pół żartem i obryzgał konia wodą. Zaczęli się bawić jak dzieci!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz